Strome i długie podejście asfaltową drogą pod zamkową górę wymusiło na nas kolejny przystanek, podczas którego nastąpił dalszy drenaż plecakowych zapasów... Po dotarciu do ruin zamku czekał nas zasłużony wypoczynek i kolejne raczenie się specjałami, tym razem już z zamkowej kuchni, jako że plecaki okazały się za mało pojemne, a brzuszki odwrotnie - aż nadto... Zwiedzanie zamku rozpoczęliśmy od wysłuchania jego historii, mogliśmy także przymierzyć rycerskie hełmy, sprawdzić ciężar mieczy i tarcz, a co niektórzy niespokojni wycieczkowicze zostali zakuci w dyby. Po spenetrowaniu wszystkich zakamarków zamkowych ruin udaliśmy się na ścieżkę dydaktyczną, gdzie praktycznie zapoznaliśmy się z następującymi gatunkami grzybów: mleczaj rydz, maślak sitarz, borowik szlachetny, borowik ceglastopory, koźlarz babka, koźlarz czerwony i podgrzybek brunatny. Mieliśmy też szczęście, bo udało nam się również natrafić tam na dwóch wspinaczy przygotowujących się do karkołomnego wejścia na skałkę. Chwilę przyglądaliśmy się tej operacji, po czym wróciliśmy na parking gdzie mieliśmy czekać na autobus. A ponieważ czas nieco się dłużył, większość z nas tradycyjnie już stanęła w sklepowej kolejce po małe „co nieco”...